sobota, 23 listopada 2013

OPOWIADANIE 1 CZĘŚĆ 4

Następnego dnia Hana i Piotr mieli zaplanowane dyżury popołudniowe, także nic nie stało im na przeszkodzie, żeby mogli się wyspać. Szczególnie, że poprzedniego dnia nie położyli się spać za wcześnie. Piotr skorzystał z tego przywileju. Obudził się po dziesiątej, ale szybko zauważył nieobecność swojej zony w łóżku. "Pewnie zgłodniała" pomyślał i zaśmiał się pod nosem. Wygrzebał się z łóżka i ruszył w stronę kuchni, ale Hany tam nie było. Dopiero po chwili usłyszał jej kroki. Najprawdopodobniej wychodziła z toalety. Obrócił się i spojrzał na kobietę idącą w jego stronę. Ona też go zauważyła. Uśmiechnęła się delikatnie, ale miała jakąś bladą minę. Gawryło szybko to zauważył. Hana podeszła do niego i jak to zazwyczaj z rana (no chyba, że miała gorszy dzień, albo była na niego obrażona) przytuliła się do męża i delikatnie go pocałowała.
- Cześć kochanie - wypowiedziała te słowa wtulając się w jego ramiona. chciała zamaskować swoje gorsze samopoczucie, ale Piotr nie był tak naiwny, w końcu też był lekarzem, trzeba dodać, że dobrym, a nawet bardzo dobrym lekarzem.
- Hana - wypowiedział jej imię przeciągając ostatnią głoskę. To samo mówiło za siebie. Kobieta dobrze wiedziała, że na pewno chodzi mu o jej samopoczucie - Wszystko ok? - zapytał. Oczywiście Hana, jak na kobietę przystało, próbowała zamaskować to, co się z nią działo.
- Tak, a dlaczego pytasz? - zapytała, jakby zdziwiona, ale to udawane zdziwienie w ogóle jej nie wyszło, Piotr nie był tak naiwny, żeby robić z niego idiotę.
- No przecież widzę, że coś ci jest. - powiedział czule. Dopiero teraz Hana uwolniła się z jego uścisku. Spojrzała mu w oczy i usiadła przy stole. Gawryło cały czas stał w tym samym miejscu, ale jego oczy powędrowały za żoną. Wpatrywał się w nią, przeszywał ją wzrokiem. Poczuła się wtedy jak nastolatka siedząca u mamy na "spowiedzi". No cóż, w jej młodości zdarzało się to często, nie należała do tych grzecznych dziewczynek, które słuchają się rodziców i nie wplątują w kłopoty.
- Nie patrz tak na mnie. - rzuciła trochę poddenerwowana. Ten jego wzrok był naprawdę denerwujący.
- Czemu? - zapytał spokojnie.
- Bo to mnie denerwuje. Wyglądasz jak moja mama, opieprzająca mnie za to, że przyszłam nietrzeźwa do domu albo za coś innego. Nieważne. Nie rób tak. - Piotr parsknął śmiechem i podszedł do żony.
- Powiem ci szczerze ,że teraz mnie zdziwiłaś. - rzucił i usiadł na przeciwko niej.
- Czym?
- Nie wiedziałam, że jestem podobny do twojej mamy. - powiedział w żartach, a Hana zaczęła się śmiać. No chociaż tyle, udało mu się ją rozbawić. To już jakiś postęp.
- Nie chodziło o to, tylko ...
- Wiem ,wiem. - nie pozwolił jej dokończyć - Ale swoją drogą nie myślałem, że byłaś zbuntowaną nastolatką. Zawsze uważałem cię za grzeczną i kochającą córkę.
- Bo tak nie było. Na głowę upadłeś? Ja zbuntowana? - śmiała się sama z tego co mówi - Ja po prostu zawsze miałam inny punkt widzenia niż rodzice. No i czasami ich nie słuchałam.
- Mhm...ale nie zmieniaj tematu. Co ci jest? Bo wyglądasz blado Hana. - wróciło poważne oblicze Piotra.
- Nic, właściwie nic. Po prostu zrobiło mi się trochę niedobrze.
- Trochę? - zapytał troskliwie.
- No tak, chyba to wczorajsze jedzenie mi zaszkodziło. Naprawdę poza tym nic mi nie jest. - uśmiechnęła się.
- Na pewno? - ahh ten Piotr. wszystko musi dokładnie wiedzieć. No przecież Hana jest jego żona, czemu więc miałaby go kłamać? Kobieta wstała ze swojego krzesła i usiadła na kolanach mężczyzny.
- Kochanie, a czy ja mam jakieś powody żeby cię w tym momencie kłamać? - zapytała ponętnie i uśmiechnęła się.
- No mam nadzieję że nie. - także się uśmiechnął.
- To uwierz mi nie mam. - mówiąc te słowa zaczęła go delikatnie całować. Piotr miał już wstawać i mieli iść do sypialni ale chwile rozkoszy przerwał im telefon Hany.
- Nie odbieraj. - powiedział Piotr całując żonę po szyi.
- Muszę.. - nie dała za wygraną zapracowana pani doktor i wyrwała się z objęć ukochanego. Jej rozmowa nie trwała specjalnie długo, po 5 minutach wróciła do kuchni, gdzie Piotr siedział ciągle w tym samym miejscu.
- Kto dzwonił? - zapytał, gdy ujrzał żonę.
- Nikt, pacjentka chciała się umówić na wizytę. - odpowiedziała. Mężczyzna wstał i złapał ją delikatnie w pasie.
- Kiedy te twoje pacjentki przestaną nam przeszkadzać, co? - zapytał z uśmiechem.
- Chyba dopiero jak przejdę na emeryturę. - odpowiedziała mu - A do tego czasu to jeszcze łohoho! - w tym momencie Piotr pocałował ją namiętnie i wypuścił ze swoich objęć. Niestety, pacjentka zepsuła romantyczny nastrój, a mogło być tak pięknie.
- Zjesz coś? - zapytał.
- Nie, nie jestem specjalnie głodna. - rzuciła z niechęcią. Te słowa wzburzyły mężczyznę. No przecież nie pozwoli jej nie jeść śniadania. Nawet jeżeli ma dzisiaj jakieś rozterki żołądkowe.
- Chcesz mi powiedzieć, że nic dzisiaj nie będziesz jeść?
- Nie wiem. Nie mam apetytu. W dodatku nadal mnie mdli. Proszę cię nie zmuszaj mnie do jedzenia. - mówiąc te słowa spojrzała mu prosto w oczy. "No i jak tutaj nie ulec takiej kobiecie, no jak?" pomyślał i ten jeden jedyny raz pozwolił jej nie zjeść śniadania.
- No dobra - rzucił niechętnie - Ale z obiadem nie będzie tak łatwo. Nie puszczę cię głodnej do pracy. - Hana uśmiechnęła się szeroko. Przynajmniej wywalczyła to śniadanie. Z obiadem jakoś da sobie radę. Może do tego czasu jej przejdzie.

NEXTY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ ŚREDNIO 1 - 2 RAZY W TYGODNIU ZE WZGLĘDU NA MOJĄ KOCHANĄ SZKOŁĘ -.- TAKIE ŻYCIE LICEALISTKI :(


+ KOMENTUJCIE :D

Nie wiem czemu, ale CZĘŚĆ 1 przeskoczyła mi wyżej :(

OPOWIADANIE 1 CZĘŚĆ 1

Było za 15 siódma. Hanę z łózka wyciągnęło okropne burczenie w brzuchu. No cóz, tak to jest jak się nie je kolacji jak mąż karze. Wstała po cichu, tak by nie obudzić Piotra, no po patrząc nie patrząc miał jeszcze to 15 minut zanim zadzwoni budzik. Już prawię była przy wyjścia, gdy nagle potknęła się o kant szafki i z hukiem upadła na podłogę.
- Cholera! - wrzasnęła nerwowo łapiąc się za stopę, która własnie umierała z bólu. Przez to wszystko obudził się Piotr. Ledwo otworzył oczy, a ta już coś nawywijała. Spojrzał na swoją żonę, która właśnie siedziała na ziemi i kurczowo trzymała obolałą stopę.
- Hana, coś ty znowu sobie zrobiła? - zapytał podśmiewująć się z żony.
- Widać, że bardzo cię to rozbawiło! - odpowiedziała mu z gniewną miną. Nie spodobał jej się fakt, że Piotr nabijał się z jej "wypadku". Wstała i obrażona wyszła z sypialni prosto do kuchni.
Gawryło nie od końca zrozumiał zachowanie swojej zony. Zazwyczaj sama śmiała się ze swojej niezdarności, a tutaj nagle taki foch. No cóż, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, musiał wstać i iść przeprosić Hanę, bo przecież nie pozwoli na to, żeby chodziła z tym swoim babskim fochem do wieczora. Podniósł się z łózka i ruszył w stronę kuchni. Zauważył swoją żonę stojącą przy lodówce. Podszedł do niej po cichu i od tyłu, delikatnie złapał za brzuch. Poczuł jak kobieta się wzdrygnęła, nie spodziewała się tego. Mężczyzna jednym ruchem ręki zamknął lodówkę, a potem zabrał się za delikatne pocałunki składane na szyi Hany. Kobieta obróciła się przodem do męża i zawiesiła mu swoje ręce na szyi. Ich oczy się spotkały.
- Przepraszam - powiedział Piotr i delikatnie musnął usta swojej ukochanej. Ta od razu odwzajemniła mu się gorącymi, namiętnymi pocałunkami. obwiesiła swoje nogi na biodrach mężczyzny. "A to prowokantka" pomyślał sobie Gawryło i w duszy się zaśmiał. Poszedł ze swoją żoną-prowokantką w ramionach do ich sypialni i położył ją na łóżku. Zdjął swoją koszulkę i podpierając się na łokciach i kolanach znalazł się nad nią. Hana uśmiechnęła się do niego i prowokacyjnie przygryzła wargę. To zadziałało na niego jak magnes. Złożył na jej ustach gorący pocałunek, a zaraz po tym, jednym zwinnym ruchem zdjął koszulkę żony. Tą zaczęła się wić. Gawryło delikatnie musnął ustami jej lewą pierś, później to samo uczynił z prawą i zaczął schodzić coraz niżej. Zatrzymał się na pępku. Usiadł na łóżku przed Haną i delikatnie zdjął jej spodnie od piżamy. Była teraz kompletnie naga. Tylko u niego coś nie pasowało, ciągle miał na sobie bokserki. Wstał i chciał je z siebie szybko zrzucić, ale bielizna zahaczyła mu się na stopie. Hana się zaśmiała. W końcu nie tylko ona była tutaj niezdarą.
- Ja ci zaraz dam tutaj się ze mnie śmiać. - rzucił Piotr i momentalnie znalazł się nad nią.
- Mniej gadania. Nie mamy za dużo czasu. - odpowiedziała z uśmiechem i znowu przygryzła tą swoją wargę. Ale go to prowokowało. Piotr delikatnie złapał kobietę za biodra i zaczął nimi ruszać. Po chwili byli już blisko. Gawryło delikatnie się poruszał. Wiedział, że Hana lubi taki "miękki", zmysłowy seks. Kobieta zatracała się w nim. Leżała pod najważniejszym i najwspanialszym mężczyzną jej życia, w dodatku był w niej. Czego można chcieć więcej?
Piotr delikatnie się uniósł i położył obok żony. Spojrzał na nią. Był tak blisko, że czuł jej nierówny oddech, jej ciało wciąż było napięte. Obserwował je. Niby był to tylko delikatny, krótki stosunek, ale oboje czuli się tak jakby przed chwilą robili coś strasznie męczącego. Hana obróciła się i spojrzała prosto w oczy męża. Wiedział co zaraz powie, że muszą już skończyć ten wspaniały moment i nie mylił się.
- Piotr, chyba powinniśmy już zacząć się zbierać jeśli nie chcemy się spóźnić do pracy. - powiedziała i przerwała ciszę, która trwała już stosunkowo długo. Piotr wiedział, że ma rację, ale nie chciał przerywać tego jakże zmysłowego poranka. Ona też nie chciała, no ale przecież Hana była pracoholiczką. Dzień bez szpitala i pacjentów był dla niej dniem straconym.
- Chyba masz rację. Niestety. - odpowiedział w końcu niezadowolony Piotr.
- Też chciałabym jeszcze poleżeć, no ale nie pozwolę Oli na mnie zbyt długo czekać. - rzuciła z uśmiechem, pocałowała go i wstała. "No tak, ta to tylko o pracy." pomyślał Piotr śmiejąc się w duszy i też zaczął się ubierać.

KOMENTUJCIE!
Powered By Blogger