środa, 11 grudnia 2013

OPOWIADANIE 1 CZĘŚĆ 8

Szła tak i szła z szerokim uśmiechem na twarzy, nie zwracając uwagi na otaczający ją świat: na pacjentki pytające się dlaczego wychodzi, na Lenę, która wołała  ją gdzieś z oddali, nie zwróciła uwagi nawet na to, że jedna z pacjentek będących na korytarzu właśnie zaczęła rodzić. Szła przed siebie z wydrukiem z USG w ręce, wciąż nie mogła uwierzyć w to, czego przed chwilą się dowiedziała, ale teraz ważne było tylko jedno: powiedzieć Piotrowi, że zostaną rodzicami. Dryfowała jak najszybciej się dało pomiędzy pacjentami i lekarzami przewijającymi się korytarzami szpitala. Nie czekała nawet na windę, bo stwierdziła ,że to strata czasu. w mgnieniu oka znalazła się w pokoju lekarskim.
- Jest tutaj Piotr? - zapytała wchodząc do środka. Stała tam tylko Wiktoria, nikt poza nią. Była trochę zdziwiona tym, że Hana przyszła o tej porze na chirurgię.
- Nie nie ma. - odpowiedziała trochę zdziwiona - Poszedł na OIOM, zaraz powinien wró...
- Dzięki - odpowiedziała Hana i tak samo szybko jak się pojawiła, zniknęła. Nie chciała tracić czasu na czekanie. Musiała mu powiedzieć TERAZ! Gnała więc dalej pośród ludzi, którzy w tym momencie nie mięli dla niej najmniejszego znaczenia. Liczył się tylko Piotr i ich dziecko.
Dotarła w kocu na OIOM. Zza szyby zobaczyła swojego męża, który właśnie rozmawiał z Van Graff'em, najprawdopodobniej o stanie tej pacjentki, której wczoraj Piotr usuwał kulę postrzałową z brzucha No cóż, nie może im teraz przeszkadzać, poczeka grzecznie tutaj: za szyba. Schowała wydruk do kieszeni fartucha, przynajmniej może popatrzeć na tego przystojnego faceta, który jest TYLKO JEJ. Nieważne było, że miał na sobie to okropne lekarskie wdzianko, to nawet w najmniejszym stopniu nie wpływało na jego seksowny wygląd. "Ups...zauważył mnie. Koniec przyglądania się" spostrzegła umiejętnie Hana. Na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Ruud stał do niej tyłem, nie miał pojęcia, że ich obserwowała. O...Piotr przerywa rozmowę i wychodzi z sali.
- Coś się stało Hana? - pyta zatroskany. W końcu to trochę dziwne, że ona teraz jest tutaj, a nie na ginekologii.
- Właściwie to nie ... - odpowiada, a z jej ust nadal nie schodzi uśmiech.
- Mhm...w takim razie co tutaj robisz?
- Po prostu chciałam ci coś pokazać. - sięgnęła ręką do kieszeni. Już prawie wyjęła zdjęcie USG, gdy na korytarz wszedł Ruud.
- Cześć Hana. - powiedział z uśmiechem. Ona od razu schowała kartkę z powrotem. Nie dlatego, że chciała to utrzymać w tajemnicy. Po prostu wolała, żeby najpierw o ciąży dowiedział się Piotr, a później reszta szpitala.
- Cześć, cześć. - odpowiedziała.
- Jak pacjentka? - zapytał Van Graff'a Piotr.
- Stabilna, tylko skarży się na bule w podbrzuszu, własnie miałem iść na ginekologię, żeby kogoś przysłali, ale skoro już tu jesteś Hana to mogłabyś do niej zajrzeć?
- Jasne, nie ma sprawy. - odpowiedziała. Ruud wyszedł zadowolony z OIOM-u. Hana i Piotr ponownie zostali sami.
- To o czym chciałaś mi powiedzieć? - zapytał Piotr, ale jego żona w ogóle nie reagowała. - Hana? - zaczął wymachiwać jej ręką przed oczyma.
- Co? Co? - nagle się ocknęła.
- Pytałem się o czym chciałaś mi powiedzieć. - powiedział rozbawiony.
- A. Przepraszam. zamyśliłam się. Po porostu chciałam ci coś pokazać. - ponownie sięgnęła do swojej kieszeni i wyciągnęła wydruk. Spojrzała na zdjęcie i wręczyła je Piotrowi do ręki. Mężczyzna w pierwszej chwili nie wiedział co powiedzieć. Po prostu zaniemówił. Właściwie to powinien się tego spodziewać, bo Hana faktycznie ostatnio się dziwnie zachowywała i miała huśtawki nastroju.
- Ja... - nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Po prostu miał niemały problem z pozbieraniem się po tej informacji. Wpatrywał się tak w to zdjęcie "Nasze dziecko" pomyślał. - Czy ty naprawdę jesteś w...? - Hana nie dała mu dokończyć zdania.
- No nie, na niby. - odpowiedziała w żartach - Pewnie, że naprawdę. - w tym momencie poczuła na sobie dotyk Piotra. Ten wspaniały, czuły uścisk. Wiedziała, że cieszy się tak bardzo jak ona. Podniósł jej brodę. teraz mogła patrzeć prosto w jego oczy.
- Kocham cię - powiedział i po chwili z uśmiechem dodał - albo raczej was. - Hana zaczęła się delikatnie śmiać, lecz ten śmiech został nagle stłumiony namiętnym pocałunkiem Piotra.
- Co ty na to żebyśmy ... - zapytał nie kończąc zdania. Hana znowu zaczęła się śmiać. A ten tylko o jednym.
- W domu. - odpowiedziała uwalniając się z jego objęć.
- A może jednak?
- W domu. Wybacz mi, ale teraz mam pacjentkę do zbadania. - mówiąc te słowa zniknęła za szklanymi drzwiami OIOM-u. Piotr patrzył na nią jeszcze przez chwilę, ale później musiał wrócić do swoich obowiązków.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

OPOWIADANIE 1 CZĘŚĆ 7

Po paru minutach Hana wróciła do gabinetu. Pomysł ze zjedzenia tych czekoladek okazał się niespecjalnie trafny. Goldberg wyglądała blado i źle się czuła. W gabinecie nie było już Leny, siedziała tam tylko Ola studiująca właśnie jakąś książkę. Podniosła wzrok, gdy usłyszała kroki Hany.
- Nie wyglądasz za dobrze. - powiedziała od razu.
- Wie, ale to tylko jakiś wirus. Niedługo pewnie przejdzie.
- Hmm, może nie jestem jeszcze do końca lekarzem, ale nie wygląda mi to na wirus - powiedziała Ola spoglądając za swoją "szefową" z dokładnie taką samą miną jak Piotr rano.
- Co ty chcesz mi przez to powiedzieć? - zapytała zdziwiona lekarka. Te słowa słyszała już od kolejnej osoby.
- Nieważne... - szybko chciała uciec od tematu. Przecież nie powie jej w prost tego co myśli zarówno ona jak i Lena. Co jeżeli nie ma racji?
- No powiedz. Przecież cię nie zjem, nie zabiję, nie zamorduje, nie wyśmieje...nie wiem co tak jeszcze,ale tego nie zrobię. - próbowała ją nakłonić do mówienia, ale ta postanowiła załatwić to trochę wymijająco. No jak już musi coś mówić to lepiej naprowadzić Hanę na odpowiednią ścieżkę. tak, żeby sama się tego domyśliła. Ola zamknęła książkę i położyła ręce na biurko.
- No więc, od czego by tu zacząć...źle się czujesz, tak?
- No ciężko nie zauważyć.
- No i masz mdłości...rano też miałaś?
- No tak. - odpowiadała zdziwiona. Nie miała pojęcia do czego zmierza ta dziewczyna.
- I po jedzeniu też robi ci się niedobrze?
- Tak.
- A brałaś jakieś tabletki czy coś?
- Jakąś godzinę temu, ale nic nie dały.
- No własnie. - uśmiechnęła się Ola. Miała nadzieję, że Hana już zrozumiała o co jej chodziło, ale niestety ta nadal nie miała pojęcia co dziewczynie chodzi po głowie.
- Co no właśnie?
- Jezu! - załamała ręce młoda lekarka - Okej, prościej. Hana, nie sądzisz, że ten twój wczorajszy apetyt też był dziwny? Nie zdarzało ci się to wcześniej?
- No nie...chyba nie...no chyba, że przed okresem. - zaczęły zmierzać w dobrym kierunku, co bardzo zadowalało Olę, ale jak tutaj zasugerować Hanie, że jest w ciąży? Hmm, no nic. zobaczymy jak się sprawa potoczy.
- Mhm... - pokiwała głową stażystka. Hana tak jakby zaczęła o czymś intensywnie myśleć. Może się w końcu domyśliła?
- Czekaj, który dzisiaj jest? - zapytała nerwowo Goldberg.
- Z tego co wiem to 27 czerwca. - odpowiedziała szybko. Gdy Hana uzyskała odpowiedź od razu zaczęła coś liczyć na kalendarzu - 7 dni temu. - powiedziała po chwili zdziwiona patrząc na swoją "podwładną".
- Co 7 dni temu? - zapytała.
- 7 dni temu powinnam dostać okres. Czy tobie, Wiki i Lenie chodziło o to, że ja jestem w ciąży? - zapytała zdziwiona z widocznym lekkim uśmiechem na twarzy. "No w końcu!" pomyślała sobie Pietrzak.
- No...tak. - odpowiedziała niepewnie.
- To nie mogłyście mi tego powiedzieć jakoś wprost, a nie robić jakieś dochodzenie? - zapytała z jeszcze większym uśmiechem - Mam nadzieję, że się nie mylicie. - dodała i w parę sekund znalazła się na fotelu do badań. Chciała to wiedzieć na 100%. Nawet jeżeli zaczęły już przychodzić jej pacjentki.
- Teraz? - zapytała zdziwiona Ola.
- Tak, muszę to wiedzieć teraz.
- A co z pacjentkami?
- Poczekają. Ola to tylko moment. Proszę cię.
- No dobra, dobra. Usiadła na krześle koło niej i włączyła sprzęt.
Faktycznie, Hana była w 7 tygodniu ciąży. Na pierwszy rzut oka z nią i z dzieckiem wszystko było ok, ale nie miały teraz czasu na dokładniejsze badania. W końcu nie mogły zapomnieć o tym, że były w pracy. Ola wydrukowała zdjęcia z USG, a Hana się ubierała.
- Proszę - stażystka podała lekarce wydruki z USG. Ta od razu szeroko się uśmiechnęła, gdy na nie patrzyła.
- Zaraz wracam. Pójdę tylko na chwilę do Piotra.
- A co z pacjentkami? Zaraz zaczną się niecierpliwić.
- Przyjmij pierwszą.
- A...ale tak sama? - zapytała trochę zdziwiona Olka.
- Tak, spokojnie. Dasz sobie radę. - dodała jej otuchy Goldberg i delikatnie złapała za ramię.
- A co jeśli coś zrobię nie tak? Albo o czymś zapomnę?
- Nie zapomnisz.
- A skąd wiesz?
- Po prostu wiem, a poza tym wrócę zanim skończysz ją badać. Spokojnie. - uśmiechnęła się.
- No dobra, to idź. - odwzajemniła jej uśmiech. Po tych słowach Hana, jak z procy wyskoczyła z gabinetu i pobiegła do swojego męża.


NIEDŁUGO DODAM TROCHĘ DRAMATU NO BO PRZECIEŻ CAŁY CZAS NIE MOŻE BYĆ CUKIER :*W ANKIECIE NA BOCZNYM PASKU MOŻECIE GŁOSOWAĆ CZEGO BĘDZIE ON DOTYCZYŁ ;) + OCZYWIŚCIE CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !
Powered By Blogger