środa, 20 listopada 2013

OPOWIADANIE 1 CZĘŚĆ 3

Hana wleciała na blok jak burza. No fakt, trochę zagadała się z Leną, ale głupio było jej przerwać, kiedy jej przyjaciółka zwierzała się ze swoich uczuć do Witka.
- przepraszam Wiki, coś mnie zatrzymało. - powiedziała wchodząc i od razu zaczęła myć ręce do operacji.
- Dobra, dobra. Ostatnio jesteś jakaś roztrzepana, ale no nic. Co proponujesz? Co robimy najpierw? - powiedziała spokojnie Consalida.
- Wydaje mi się, że w tym przypadku te jajowody są ważniejsze. Nie wygląda na to, żeby były z nich jakieś przerzuty, ale to większe zagrożenie dla jej życia niż te kamienie.
- Ok, czyli najpierw ja zaasystuje tobie, a później ty mi. A jak chcesz to zrobić?
- Spróbujemy laparoskopowo. Mam nadzieję, że nie będziemy musiały jej otwierać. - powiedziała i łokciem zamknęła dopływ wody - Idziemy?
- Tak, tak. - odpowiedziała Wiki i kobiety, właściwie chyba po raz pierwszy razem poszły na salę operacyjną. Bardzo dobrze im się razem operowało. teraz Hana zrozumiała dlaczego Piotr tak często do swoich operacji brał Wiktorę. Była opanowana i wiedziała co robi. Całość zajęła im nieco ponad godzinę. Operacja przeszła bez jakichkolwiek komplikacji.
- Hana, powiedz mi czemu ty nie zostałaś chirurgiem? - zapytała Wiki koleżankę kiedy te myły ręce po operacji. Hana uśmiechnęła się delikatnie. To prawda, kiedyś chciała być chirurgiem, ale otoczenie na nią wpłynęło i została ginekologiem. - Nie żeby coś, ale naprawdę nie widziałam jeszcze tak precyzyjnego ginekologa.
- Wiesz, właściwie to myślałam o chirurgii, ale wiesz ... - spojrzała na Wiki i uśmiechnęła się - "Baba chirurg to ani baba ani chirurg" - powiedziała poważnie, a zaraz po tym obie zaczęły się śmiać.
- Też byłam tym maltretowana, uwierz mi. - dodała Wiki - na każdym kroku słyszałam te słowa, ale to tylko stek bzdur.
- Wiem, ale jak słyszysz to średni 5 razy dziennie to w końcu to do ciebie przemawia, a  ja miałam wspaniałych znajomych na studiach, rozumiesz?
- Ehh, rozumiem. - powiedziała - Chociaż właściwie uważałam cię za osobę, na którą otoczenie nie ma specjalnego wpływu.
- Bo nie ma. Teraz. Kiedyś byłam podatna na opinię innych, no ale przecież to niczego nie zmienia. Zawsze chciałam być lekarzem i nim jestem, a na specjalizację też nie narzekam.
- Grunt to być spełnionym. - uśmiechnęła się Wiki.
- I szczęśliwym. - dodała Hana. - Ale teraz to chyba powinnam już lecieć, bo zostawiłam Olę samą na ginekologii.
- No ja tez powinnam wracać. - dodała Wiktoria i obie opuściły blok operacyjny. Hana po drodze na oddział odwiedziła kawiarenkę i kupiła coś do jedzenia.
- Patrzcie, a ta znowu je. - zażartowała Lena, gdy spotkała Hanę na korytarzu.
- Nie mogę? - zapytała żartobliwie przyjaciółki, nie zatrzymując się.
- Tyłek ci urośnie! - krzyknęła Lena do Goldberg, która już ją minęła. Ta tylko obróciła głowę i pokazała przyjaciółce język. W parę sekund dotarła na ginekologię i dokładnie tyle samo zajęło jej zjedzenie drożdżówki.
- Wszystko ok na salach? - zapytała Oli wchodząc do gabinetu.
- Tak, tak. Tylko pacjentki, które były umówione na dzisiaj trochę się niecierpliwią.
- Wiem, wiem, ale nie mogłam przyjść wcześniej, nie mogłam przerwać operacji.
- No i to im powiedziałam. - uśmiechnęła się Ola do swojej "szefowej". Dyżur Hany mijał spokojnie. Co prawda nie miała ani chwili przerwy no i skończyła godzinę później niż powinna, no ale przecież to akurat w jej przypadku było normalne. O 18 siedziała już wygodnie w samochodzie i razem z Piotrem wracała do domu. Jedynym jej marzeniem na dzisiaj było coś zjeść i odpocząć, ale to nie będzie takie proste przy Piotrze.
- Hana, czemu chciałaś, żeby to Wiki ci dzisiaj asystowała, a nie ja? - Piotr przerwał ciszę, która panowała w aucie. Dobrze wiedziała, że zahaczy o ten temat, ach ten zazdrośnik, nawet takich drobiazgów się czepia.
- A czy wszystko musimy robić razem? - zapytała Hana i uśmiechnęła się. Lubiła go czasem troszkę poddenerwować. No przecież musi czuć, że ma żonę. to pytanie trochę zbiło go z tropu. Nie spodziewał się go.
- Niee - odpowiedział niepewnie - Ale zazwyczaj takie rzeczy robiłaś albo ze mną albo z Wójcikiem.
- Ale dzisiaj poprosiła Wiki, a nie odpowiada ci to? - zapytała ciągnąc dalej.
- No wiesz, wolałbym żebym to ja tam był. - Hana parsknęła śmiechem. "Dobra, powiem mu prawdę" pomyślała.
- Tak naprawdę to była operacja Wiki, a ja się tylko na nią wprosiłam i załatwiłyśmy dwa zabiegi w jednym. -"A to krętaczka" pomyślała sobie Piotr i się uśmiechnął. Pokiwał tylko głową.

- No i jesteśmy. - powiedział Gawryło parkując samochód.
- Nareszcie. - dodała Hana.
- Co aż tak cię ciągnie do domu?
- Nie, raczej do jedzenia. - odpowiedziała z uśmiechem i wyszła z auta. Piotr zrobił to samo.
- Jesteś aż tak głodna?
- Straszne. - powiedziała i ruszyła do wejścia. Oczywiście jej mąż poszedł za nią. Pierwszym miejscem, jakie odwiedziła Hana po wejściu do domu była lodówka. Sama siebie nie poznawała. No fakt, czasami lubiła coś zjeść, ale nigdy nie miała aż tak dużego apetytu. Piotr tylko obserwował ją z przedpokoju.
- A dla mnie się coś znajdzie? - zapytał. Hana obróciła głowę w jego stronę.
- Zaraz zrobię kolację. - nie do końca to miał na myśli Piotr, chyba tym razem jego żona nie zrozumiała jego intencji. Ruszył w jej stronę i delikatnie od tyłu, tak ja rano, złapał ją za brzuch.
- Raczej myślałem o tobie. - uśmiechnął się. Kobieta obróciła się w jego stronę.
- No to chodź. - rzuciła, pocałowała go namiętnie i powiesiła ręce na jego szyi.
Powered By Blogger